– A co to za młodzieniaszek? – Igumen oparł się na kosturze i pochylił nad leżącym.

  • Subisława

– A co to za młodzieniaszek? – Igumen oparł się na kosturze i pochylił nad leżącym.

24 February 2021 by Subisława

Odpowiedzieć nie zdążyła. Alosza uniósł się gwałtownie i wbił pustelnikowi pilnik w sam środek piersi. Wyrwał i znów uderzył. Izrael zwalił się na swojego zabójcę. Poszurał rękoma po ziemi, ale ani wstać, ani nawet unieść głowy już nie mógł. Tylko kilka chwil trzeba było Lentoczkinowi, żeby zrzucić z siebie kościste ciało starca i zerwać się na nogi, ale i tego starczyło, żeby Polina Andriejewna oderwała się od ściany, wybiegła na środek pieczary, wyrwała z sakwojaża rewolwer i zsunęła z niego śliski jedwab. Sakwojaż rzuciła na podłogę, a sama wpiła się obiema rękoma w żłobkowaną rękojeść i wycelowała w Aleksego Stiepanowicza. Ten patrzył na nią bez lęku. Uśmiechnął się krzywo, pocierając bolącą potylicę. Wyciągnął z piersi pustelnika pilnik, nie wkładając w to najmniejszego wysiłku, jakby przyrząd tkwił w maśle. – A umiesz, siostrzyczko, z broni palnej strzelać? – spytał Lentoczkin drwiąco. – A na jaki dzyndzelek trzeba nacisnąć, wiesz? Niedbale, rozkołysanym krokiem szedł prosto na nią. Diamenty na klindze zmatowiały od krwi i już nie lśniły. – Wiem! Rewolwer „Smith-Wesson” typ Double-Action, kalibru 45, sześć naboi z centralną spłonką, spust podwójnego działania – wypaliła pani Lisicyna wiadomości zaczerpnięte z podręcznika balistyki. – Kula wagi trzech zołotników, początkowa prędkość – sto sążni na sekundę, z dwudziestu kroków przebija trzycalową deskę sosnową. Szkoda tylko, że głos jej się łamał. Ale nic, i tak podziałało. Lentoczkin zamarł. Popatrzył z zastanowieniem w czarną dziurę lufy. – A gdzie colt kalibru 38? – spytała pani Polina, idąc za ciosem. – Ten, z którego zastrzelił pan Lagrange’a? Proszę mi go dać zaraz, ale powoli, rękojeścią do przodu. Kiedy Alosza nie posłuchał, już niczego więcej nie mówiła, tylko odciągnęła kurek. Szczęk, właściwie nie bardzo głośny, w ciszy pieczary zadźwięczał nadzwyczaj przekonująco. Zabójca drgnął, cisnął pilnik i wysunął dłonie do przodu. – Nie mam go! Wrzuciłem do wody jeszcze tej samej nocy! Miałem trzymać w oranżerii? Żeby ogrodnik znalazł? Ośmielona śledcza groźnie poruszyła długą lufą. – Łgarstwo! Wasiliskowego przebrania nie bał się pan tam chować? – Myślałby kto, habit i stare buciory! Jakby nawet ktoś znalazł, toby się nie przejął. Ach! – Aleksy Stiepanowicz klasnął nagle w ręce, patrząc z przerażeniem na coś za plecami pani Lisicyny. – Wa... Wasilisk! Niestety, Polina Andriejewna dała się nabrać na nieskomplikowany, dziecinny podstęp. Największy mędrzec ma coś z dziecka. Odwróciła się, spłoszona, wpatrzyła w ciemność. Czy to naprawdę cień świętego Orędownika się zjawił, by swojego skarbu bronić? Cienia żadnego nie było, za to zwinny Alosza skorzystał z tej jednej chwili, pochylił się i ruszył pędem w głąb galerii. – Stój! – zawołała Polina Andriejewna strasznym głosem. – Stój, bo strzelam! I sama też chciała rzucić się w Dojście. Przeszkodził jej w tym jęk. Ciężki, pełen niewypowiedzianego cierpienia. Odwróciła się i zobaczyła, że starzec Izrael oparł się na łokciu i wyciąga do niej drżącą, wychudłą rękę. – Nie odchodź, nie zostawiaj mnie tak... Wahała się tylko chwilę. Niech ucieka. Miłosierdzie ważniejsze i od pomsty, i nawet od samej sprawiedliwości. Zresztą – jakiż pożytek z uganiania się za draniem? A jeśli się nie zatrzyma? Przecież nie będę do niego strzelać. No i gdzie się podzieje na Kleopowym czółenku z cienkimi wiosłami? Dopłynie najwyżej do Kanaanu. Na ląd i tak się nie dostanie. I wyrzuciwszy z głowy wszystko, co nieistotne, Polina Andriejewna podeszła do umierającego, siadła na ziemi i położyła sobie na kolanach głowę starca. Ostrożnie ściągnęła z niej kaptur. Zobaczyła ledwie drgające rzęsy, bezdźwięcznie poruszające się wargi.

Posted in: Bez kategorii Tagged: co znaczy vintage, maseczka z oleju kokosowego, jak pokręcić włosy bez lokówki,

Najczęściej czytane:

e Pietrowiczu! – ...

Właściciel kliniki podniósł nagle głos i trącił malarza w ramię. – Co pan tu przedstawił? Pani Lisicyna zobaczyła, że nieco w bok od jednego z pawilonów, na poziomie dachu, namalowane jest coś dziwnego: nienaturalnie wyciągnięta postać w czarnym chałacie ze ... [Read more...]

się nie gniewać. ...

Pokazał szerokim gestem pokój, który w obecnym stanie wydał się Polinie Andriejewnie niezwykle romantyczny. W połowie jedynego okna brakującą szybę zastępowała zwinięta burka, za to przez drugą połowę otwierał się doskonały widok na jezioro i siniejącą nieopodal ... [Read more...]

– Panie Walker – spróbował Quincy.

– Ile razy byłaś u O’Gradych? Ile razy odwiedzałaś tego gówniarza? Moja mała, moja mała. Moja córeczka. Zabił ją, a ciebie to nic nie obchodzi. – Pracujemy... bardzo intensywnie, panie Walker... ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 domweselny.radom.pl

WordPress Theme by ThemeTaste