jednym z tych plażowych obiboków, że nie dba
o nic, nie ma żadnych planów, że nie obchodzą go inni ludzie, nawet starzy przyjaciele. Sheila martwiła się o niego. Wydawało się jednak, że również ją Dane miał gdzieś. Zrzuciła pantofle i weszła do kuchni. Otworzyła lodówkę, ciesząc się, że zdążyła rano zrobić zakupy. Sok, woda sodowa, piwo i wino. Miała wybór. Po upale miała ochotę na piwo. Sięgnęła po butelkę, lecz przypomniała sobie Dane'a i zmieniła zdanie. Wybrała sok. Nie, jednak piwo. To, że Dane się upijał, nie miało nic do rzeczy. Dlaczego, u diabła, tak ją rozzłościł? Już kiedy rozmawiała z Nate'em, z góry nabrała do niego niechęci, może niesłusznie. Dlaczego? Nie ma sensu zastanawiać się nad tym. Po prostu zawaliła sprawę. Chciała z nim porozmawiać, zdobyć jakieś informacje. Wszyscy wiedzą, że widywał się z Sheila. Może nie byli parą, tak jak kiedyś, dawno temu, lecz najwidoczniej jakoś się do siebie zbliżyli. Musiał o tym wiedzieć nawet Larry Miller, inny przyjaciel z młodości, z którym pracowała w Miami, i były facet Sheili. Kiedy Kelsey powiedziała mu, że wybiera się tu na wakacje i że odwiedzi przyjaciółkę, wspomniał, że Sheila mówiła mu o spotkaniu z Dane'em. Nate powiedział jej, że kiedy widział ostatnio Dane'a i Sheilę, kłócili się. Cindy Greeley, jedna z najlepszych przyjaciółek jej i Sheili, potwierdziła tę informację. Kelsey otworzyła piwo i pociągnęła długi łyk. Potem rozejrzała się po kuchni. 21 - Sheila? Czy ja zwariowałam? Naprawdę jesteś tylko lekkomyślną dziwką, jak chyba wszyscy uważają? No i gdzie się, do cholery, podziewasz? Odpowiedział jej szum klimatyzatora. Podeszła do szklanych drzwi prowadzących do ogródka z tyłu bliźniaka i otworzyła je. Od części należącej do drugiego mieszkania oddzielał ją krótki mur. Za tarasem i ogródkiem rozciągał się średniej wielkości basen, wspólny dla obu części, otoczony kwitnącymi krzewami. Cały teren ogradzał drewniany parkan. Sztachety z surowego drewna zapewniały mieszkańcom ochronę przed spojrzeniami ciekawskich. Ogródek z basenem wyglądał wspaniale. To on przesądzał o atrakcyjności domu. Na dworze czuło się powiewy słonawej bryzy i zapach kwiatów. Kelsey uświadomiła sobie nagle, że dobrze jest wrócić do domu. Ta wyspa jest moim domem, pomyślała, niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie, a zwłaszcza Dane'owi. Nie przeprowadziła się daleko. Z dzielnicy Miami, gdzie mieszkała, można tu było dojechać w godzinę lub półtorej, zależnie od natężenia ruchu.