smakowała mussels marinières i kurczę w potrawce à la
Provençale. — Zamierzam się teraz położyć — oświadczyła panna Briggs po skończonym posiłku. — W podróży nigdy nie śpię, a całe to rozpakowywanie bagażu kompletnie mnie wyczerpało! — Ja też z wielką ochotą przespałabym się — powiedziała panna Smith. — Dziś w nocy czeka nas długie siedzenie. — Nie kładziecie się spać aż do powrotu waszych pań? — spytała Tempera. — Oczywiście, że nie! — odezwały się jednocześnie panny Briggs i Smith, patrząc na nią z wyrazem zgorszenia na twarzach. — Nie sądzisz chyba, że pani ma sama rozpinać sobie suknię? — spytała panna Briggs karcącym tonem — Żadna 54 dobra pokojówka nie dopuściłaby, by wyręczała ją zwykła służąca. — Kiedy ostatnio tu byłam, prawie codziennie musiałam czuwać aż do szóstej rano — żaliła się panna Smith. — Pani wracała do domu o świcie. W jej wieku to po prostu śmieszne! Panna Briggs roześmiała się. — Mojej pani nie wyciągnie się z kasyna, dopóki nie przegra ostatniego pensa albo dopóki nie zaczną zamykać lokalu. — Na pewno następnego dnia jesteście zmęczone — powiedziała Tempera współczująco. — O tak — odparła cierpko panna Smith. — Dlatego powinnaś posłuchać mojej rady, panno Riley, i starać się zdrzemnąć, kiedy tylko nadarzy się okazja. Jedno można powiedzieć o tej rezydencji — łóżka są tu wygodne. I to jak! — Chcę zmienić krzesło w moim pokoju — powiedziała panna Briggs, jakby z góry wiedziała, że jest niedobre. — Prosiłam już jedną z francuskich służących, ale nie zrozumiała mnie. Będę musiała poprosić pana Batesa, by porozmawiał z pułkownikiem Anstrutherem. Nie zamierzam znosić niewygód. Tempera uśmiechnęła się. Kiedy pokojówki poszły do siebie odpocząć, udała się także do swojego pokoju, choć wcale nie zamierzała spać. Z Londynu przywiozła ze sobą pudełko z farbami i nieduże płótno. Tempera lubiła malować. Ojciec zachęcał ją do tego, opłacał jej lekcje malarstwa, które brała od kiedy była na tyle duża, by utrzymać w ręku pędzel. Nie miała złudzeń, że kiedykolwiek zostanie wielką artystką. Mimo to uwielbiała malować, a ponieważ 55 studiowała techniki wielu mistrzów, miała nadzieję, że sama też potrafi stworzyć przyjemny i niebanalny obraz. Bardzo chciała przywieźć do domu choć jedną pamiątkę z pobytu na południu Francji. Włożywszy na głowę kapelusz z szerokim rondem, wymknęła się bocznymi drzwiami, by dokładnie rozejrzeć się po ogrodzie.